Jest takie miejsce nad Bałtykiem, gdzie czas odmierza ogromna klepsydra. Wypełniona najdrobniejszym i najbielszym piaskiem jaki widziałem.
Do tego miejsca docieramy jak do oazy, choć przypomina bardziej pustynię.
Nawet latem jest tam względnie spokojnie, ale dopiero poza sezonem można poczuć się naprawdę samotnie.
Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy taka pustka nie jest przygnębiająca.
Przeciwnie.
To jedno z najbardziej podnoszących na duchu miejsc, jakie znam.
P.S. W oczekiwaniu na kolejny „Turnus Czerwcowy” – pozdrowienia dla wszystkich, którzy tak jak my pokochali ten fragment wybrzeża.
Martin Parr powiedział, że: „Fotografia jest najprostszą rzeczą na świecie, ale jest bardzo skomplikowana, żeby naprawdę działała”.
Tobie się udało, Twoja fotografa działa i oddziałuje.
Cudnie, że jeszcze takie miejsca są na Bałtykiem, bezludne i piękne…
A może piękne, bo bezludne ?
Jak patrzę na te zdjęcia, to prawie słyszę szum morza i wiatru, widzę, jak wielkie chmury płyną majestatycznie po niebie…